Arrr! Arrr! Arrr!

Heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej! Piratem być to morowa jest rzecz!

Heeeeeeeeeeeeeeeeeeeeej! Za burtę braciszka i cześć!

Co za dzień. Wysiaduję kumplowi kota, a jak się okazuje, na koty jestem uczulony. W związku z tym gluty bezustannie ciekną mi z nosa na klawiaturę, przez co ślizgają mi się paluchy i o błędy nie trudno. Tak się poświęcam dla przyjaciół… No i dla Ciebie, szanowny czytelniku, wszak jesteśmy przyjaciołami, nieprawdaż?

Dziś prawdziwych piratów już nie ma. Mianem piratów określa się zazwyczaj smarkaczy kopiujących sobie gry. Pożyczają sobie kasety czy dyskietki i zamiast kupować gry leganie w Mapasofcie (za jakieś 100,000 złotych) przegrywają psubraty od siebie (za Ziobro złotych)! Teraz, kiedy

atarynki zaopatrzone są w systemy turbo, na takiej kasecie może się zmieścić zestaw nawet 20 gier! A jak kaseta jest dwustronna?! Przynajmniej ze 40! 40 gier za darmo?! To nie po sportowemu!

Ja tam już za stary jestem, żeby grać, ale pamiętam jak chodzilimśmy z bratem na Kościuszki w celu zakupienia joysticków i zestawów gier! A potem: kaseta do magetofonu – włączyć komputer trzymając ‘start’ i ‘option’ – nacisnąć ‘play’ na magnetofonie i ‘return’ na klawiaturze. Jeśli będziesz kiedyś grać, szanowny czytel

niku, w Ghostbustersów to wpisz się jako ‘Herbie’ i podaj nr konta: 05250624 – dostaniesz na start $100,000. Ach… Stare dobre czasy. Ech! Dziś prawdziwych komputerów już nie ma…

Wróćmy jednak do piratów. W Polsce słowo ‘pirat’ tak się zdezwuowuwy… zdezynfekawu… zdewuowa… tak straciło na znaczeniu, że oznacza już tylko pryszczatego młodzika ściągającego muzykę z sieci. W Polsce nie znajdziesz już ludzi wywieszających dumnie Wesołego Rogera a następnie przystępujących do grabieży i gwałtów (a jak tu

nie gwałcić skoro przerażony tłum drze się w niebogłosy ‘gwałtu! rety!’? Nie wiem co to są ‘rety’ ale wiem o co chodzi jak kto woła ‘gwałtu’ – ja nigdy człowieka nie zostawiam w potrzebie…).

Na szczęście na Polsce świat się nie kończy (niektórzy uważają nawet, że Polska to jego pępek… dla mnie na przykład Kraków to pępek a Tatry to wzgórek łonowy. Czym tedy jest Słowacja?). Gdzieś na ostrych krawędziach naszego globu piraci wciąż budzą grozę paląc. gwałcąc i rabując! Zgodnie z mottem dzisiejszego dnia

(piratem być to morowa jest rzecz) dzielne zuchy sieją zamęt na zamętnych wodach Nigerii, Singapuru, Bangladeszu, czy Morza Południowo-Chińskiego! Arrr arrr arrr!!!

Jak zatelegrafował mi Dzienny Telegraf, w zeszłą środę somalijscy korsarze napadli i zdobyli trzy jednostki handlowe pływające pod banderami Iranu, Japonii i Malezji. W zeszły czwartek natomiast, ich łupem padł niemiecki kontenerowiec. Sukcesy kamratów zanipokoiły społeczność międzynarodową, która w odpowiedzi wysłała (w czynie społecznym, m

a się rozumieć) do Zatoki Adeńskiej okręt wojenny.

Jakem pirat powiadam Ci, szanowny czytelniku, żaden okręt, nawet eskadra galleonów, nic tu nie wskórają. Somalijscy bukanierzy używają małych, szybkich i trudnych do wykrycia łodzi. Uzbrojeni w broń maszynową i wyrzutnie granatów, poczynają sobie jak chcą z tchórzliwymi załogami statków handlowych a tchórzliwe korporacje, do których należą statki, bez szemrania płacą okup. Perpetum mobile! Okręt wojenny może sobie za przeproszeniem… a zresztą! Sam się pew

nie domyślasz, szanowny czytelniku, co sobie może zrobić… Może piratom skoczyć na fali!

Of course – nad sprawą z troską pochylają się (powstań!) Narody Zjednoczone (siadaj!) i ich zjednoczeni politycy. Przez Zatokę Adeńską płyną bowiem transporty ropy z Zatoki Perskiej. Ja też kiedyś miałem problemy z zatokami (z ropą zresztą tyż) więc świetnie rozumiem pana Noela Choonga z Miedzynarodowego Urzędu Morskiego, który powiada że ONZ jest jedyną organizacją mogącą zapobiec problemowi piractwa.

Jednakże ja tam jestem prosty anarch i wszelkie organizacje to dla mnie twory zbyt skomplikowane, żebym pojął zasady ich działania. Od kiedy nauczyłem się liczyć – liczę na siebie. Mój problem z zatokami rozwiązać musiałem sam (tzn. po prawdzie to rodzice go za mnie rozw

iązali, ale bez mojej współpracy by się nie obeszło). Wątpię, żeby piraci przestraszyli się załogi wzywającej na pomoc ONZ, lub powołującej się na ostatnie rezolucje. Na piratów najlepszym lekarstwem jest niestety ołów (ten sam, którego posiadanie jest obecnie zakazane). Kiedyś głupie prawo traktowane było z przymrużeniem oka. Nie tak jeszcze dawno temu (bo w drugiej połowie ubiegłego wieku) statki wpływające do portów Maroka czy Alergii, były uzbrojone po zęby. Wszystko przez hobbickich piratów grasujących wtedy po morzu śródziemia, przed którymi trzeba się było jakoś bronić. Co prawda tak w Maroku, jak i w Alergii obecność broni na statku była przestępstwem, ale wtedy jeszcze urzędnicy byli ludźmi a i prawo było dla człowieka a nie dla urzędników. Okrętowe działka przykrywano czym się dało i deklarowano je jako sprzęt sportowy, budowlany czy ogrodniczy (cokowiek!) a urzędnik udawał że wierzy. I tak to se wtedy ludzie radzili, wbrew państwu i wbrew politykom (a przy współpracy urzędników co obecnie brzmi jak bajka nie z tej ziemi). I co? Ilu piratów grasuje obecne po wodach śródziemia??? Poradzilimy se? Poradzili!

A co do ONZ – nawet w sprawie Gruzji nie potrafi zająć stanowiska.

Na koniec – jestem lowelasem – kocham lasy. Kocham też (platonicznie oczywista!) naturę, ptaszki, grzybki (szczególnie te halucynogenne), kotki, pieski i rybki. Gdyby w partii zielonych nie nosili sandałów i nie mieli długich kudłatych włosów – mógłbym być ekologiem. Niestety, sandałów nienawidzę a włosy straciłem w czasie wojny w Afg

anistanie (nie żebym był na wojnie – poprostu proces mojego łysienia zbiegł się z 11 września i późniejszą wojną), tymniemniej, jako niedoszły ekolog, stanowczo i ostro protestuję przeciwko jakimkolwiek próbom pacyfikacji piratów! Wody Zatoki Adeńskiej należą do najczystszych na świecie! Dzięki obecności korsarzy nie wybierają się tam tłumy turystów, żeby podziwiać (i niszczyć) naturę! Jak widzę czym lud pracujący i niepracujący miast, miasteczek i wsi karmi zwierzaki w zoo to wolę, żeby bandy srogich zabijaków grasowały po niektórych rejonach naszej planteki i odstraszały tą ucywilizowaną dzicz.

Przemówiem!

Na koniec radosna piracka piosnka:

http://www.youtube.com/watch?v=jeJpKUQD8Dc

7 thoughts on “Arrr! Arrr! Arrr!

  1. Witaj anarch,naprawdę z przyjemnością przeczytałam twój dowcipny tekst. Cudna ta gra słów. Takie świetne powiązanie tych różnych rodzajów piractwa.

    Like

    1. A dziekuje dziekuje, ja dzisiaj przecyztalem Twoj tekst o zadluzeniu Polakow. Gdybym nie musial leciec po zone to bym skomentowal. Dobry tekst, sam mialem poruszac aspekt ‘credit crunchu’ ale ze zajmuje sie tym po czesci w pracy a Gordon Brown zdziera ze mnie na pomoc beztroskim bankom, postanowilem dac sobie spokoj. Malo to czlowiek ma problemow? Pozdrawiam.

      Like

Leave a comment