Co w dupie świszczy…

Uch! Co to był za łikend!!! Pech chciał, że do cotygodniowego obrządku ku czci Opoja zakupiłem jakieś szemrane wińsko (znaczy się cena była ok, butelka była ok, certyfikat ‘of oridżin’ był ok, to se pomyślałem że ujdzie). Efektem mojej ignorancji był niewiarygodny ból mózgoczaszki. Jak to w takich chwilach bywa, każdy, nawet najcichszy szmer brzmi jak koncert Ejmi Łajnhałs undrugged czy Kanibal Korps!

W związku z powyższym zmuszony zostałem do zamknięcia się w sypialni i totalnego wyciszenia. Leżałem sobie tak przez jakiś czas w ciszy i spokoju rozmyślając o dupie marynie, kiedy nagle spod kołdry usłyszałem przytłumioną muzyczkę… ‘Ki diabeł’ pomyślałem. Muzyczka dosyć prymitywna, na jedno kopyto i w kółko to samo… jak pozytywka lub… szukając źródła irytujących dźwieków dotarłem do miejsca, w którym plecy tracą swoją szlachteną nazwę, za to nabierają seksownych kształtów, na widok których wzdychają kobiety (i niektórzy mężczyźni) na całym bożym świecie. Rozchyliwszy pośladki zajrzałem do środka. Moim przekrwionym oczodołom ukazał się widok nie z tej ziemi (lub nie z tej kiszki). W czeluściach mojej szanownej dupencji stała kataryna a za nia minister Czuma & Sohn sp. z o.o. Panowie majstrowali coś przy nieszczęsnym instrumencie starając się poznać jego tajemnice, a ten wydawał z siebie żałosne dźwięki… Po zapaleniu latarki w celu zlurtrowania najbliższej okolicy odkryłem, że w tle stał chórek redaktorów różnych śmiesznych tytułów prasowych i internetowych (w tym mojej ukochanej koszernej) komentując z zapałem próby spenetrowania kataryny.

W sumie miejsce pobytu powyższych dramatis personae nie zdziwiło mnie za bardzo (choć zawsze twierdziłem, że mam je tam gdzie światło nie dochodzi – a jednak latarką udało mi się ich oświetlić!), zdziwiła mnie natomiast powaga z jaką te pierdoły potraktowano w polskim półświatku i ilość czasu i miejsca jakie zmarnowano. Nie wspomnę już o niezdrowych podnietach z tym związanych.

No nie ważne, niech się oni tam kiszą w mojej kiszce, zresztą nie tylko oni, bo z moich obliczeń wynika, że wzorem Palivca z gospody ‘pod Kielichem’ nie ma takiej rzeczy, która by mnie gówno nie obchodziła i której bym nie miał w dupie. W swoim okrucieństwie pozbawiłem około 6 miliardów luda dostępu do światła tworząc tym samym globalny ciemnogród… 6 miliardów luda wyłączając populację gejów, których, rzecz jasna, mam w nosie (w dupie mogliby się mi za bardzo rozbuchać i rozbisurmanić). O nich też ostatnio było głośno, tytuły gazet i portali bombardowały gwałciły mnie gejami przez oczy i uszy. Czym ja sobie zawiniłem? Niech se maszerują raz dwa lewa, spacer dla zdrowia jest bardzo dobry i po kiego grzyba trąbić o tym na prawo i lewo? Że co, że poruszają problemy, których by nie było gdyby nie było biurokracji i panowała wolność? Jeśli chodzi o legalizację związków to sprawa jest śmiesznie prosta (mimo, że nikt nie odważy się nad nią pochylić). Ogólnie rzecz biorąc każdy może się wiązać, krępować, zakuwać czy biczować z kim tylko dusza zapragnie. Każdy może se pójść do księdza, popa-żony, mułły, rabina, guru czy baby jagi, żeby zgodnie z jego wierzeniami odprawić ceremonie zaślubin, i nie ma przeciwskazań, żeby dwóch panów czy dwie panie (mniam!) potwierdziły swój związek jak im się tam podoba. Problem polega na tym, że politycy chcąc mieć nas pod kontrolą (lub jak kto woli – opiekuńczymi skrzydłami) postanowili pochylić się z troską nad małżeństwami i oferować im (pod przymusem zresztą) różne przywileje. Obecnie więc małżeństwa nie są regulowane tym w co kto sobie wierzy tylko tym w co sobie wierzy płemieł, płezydent czy pan ministeł (podobno brat spieprzaj dziadu planował uregulować związki z domowymi czworonogami). Jak płemieł mówi ‘niet’ poligamii, to choćby skały srały, nawet muzułmanin nie ożeni się w Polsce jak mu Pan Bóg przykazał z czterema żonami bo już za bigamie pójdzie siedzieć. W moim przypadku, gdybym nie podrałował z dowodem osobistym w ręku, i kilkoma innymi papierami i zezwoleniami w zębach do urzędu stanu cywilnego, to moja mądrzejsza połówka nie miałaby podstaw do pobytu ze mną w krainie UE, tej wspaniłej, toleranyjnej i otwartej na różne kultury i inne takie pierdu pierdu, nie mówiąc już o naszym grajdołku gdzie biją dzieci ruskich dyplomatów a pedofil zaatakował dziewięciolatkę w Krakowie za co Rywinowi grozi 10 lat (na szczęście artyści staną na wysokości zadania i znów będą pisać listy otwarte). Na kpinę zakrawa fakt, że byle urzędas może mi wparować do domu i sprawdzić czy się z żoną kochamy czy nie, następnie wydać opinie, od której zależy przyszłość naszego związku i jej pobytu na terenie UE (znaczy się nie możemy się pokłócić nie wspominając o separacji). I tak mogę się uważać za szczęściarza. Gdybym nie daj Boże gustował w panach, w podobnej sytuacji nie dostałbym odpowiedniego papierka od państwa, w związku z czym musiałbym ograniczyć poszukiwania jurnego partnera do naszego grajdołka (ostał mi się jeno Biedroń). Niech się państwo odstosunkuje od naszych związków, wtedy ja będę miał święty spokój a geje nie będą miały powodu do maszerowania tolerancji, co odbije się pozytywnie na samopoczuciu niektórych grupek niepewnych własnej orientacji. Państwu powinno być to całkowiecie obojętne czy obywatel prowadzi żywot człowieka cnotliwego czy też daje wszystkim bez wyboru

‘I rycerzom, panom dworu,
I kucharzom, i kuchcikom,
Giermkom, ciurom, pisarczykom,
Na leżąco, na stojaka,
W dupę, w cycki i na raka.
Czy na dworze, czy w salonie,
Czy w klozecie, czy na tronie,
W każdej chwili, w każdym czasie
Wciąż rozmyśla o kutasie.’


Na koniec mam prośbę i apel o schwytanie i doprowadzienie przed oblicze sprawiedliwości dwóch zboczeńców-pedofilów (bo każdy zboczeniec to pedofil). Oto ich ostatnie dostępne fotografie:

    

Dla niewtajemniczonych szanownych czytelników wyjaśniam, że nie tak dawno, bedąc przelotem w Majami, gdzie bawiłem się jajami, na lotnisku poddany zostałem nowej procedurze bezpieczeństwa. Klawisze kraju wolności kazały mi wejść do kabiny, w której zostałem uwięziony i która prześwietliła mnie przez ubranie i brudne majty.
Odbyło się to bez mojej wiedzy, dopiero niedawno przeczytałem w prasie hamerykańsiej o kontrowersjach związanych z nowymi procedurami bezpieczeństwa i włos mi się zjeżył na plerach. Już widzę Miszel Obamę jak ukradkiem zakrada się do tajnego pokoju dowodzenią znajdującego się za obrazem Lincolna w owalnym gabinecie, gdzie na twardych dyskach supertajnego komutera Elwro 500 przechowywane są zdjęcia mojego nagiego ciała (które na marginesie można też podziwiać we florenckiej Galleria dell’Accademia). Nie chodzi mi nawet o to, że ktos mnie widział na golasa (gdybym był taki wstydliwy, nie chodziłbym na basen), nawet nie o to, że maszynę obsługiwali kamraci Obamy (nie mam kompleksów co do długości, zresztą panowie strażnicy swoje własne fujarki widzieli ze 20 kilogramów temu więc nie mają jak porównać), nawet nie o to, że w cywilizowanym świecie za zdjęcie cycka, tyłka czy kapucyna ludzie płacą całkiem niezłe pieniądze a mnie wykiwali za darmo. Skandal polega na tym, że robi się to tchórzliwie, ukradkiem, nie informując człowieka, że będą go teraz podglądać jak go pan Bóg stworzył. Nie! Nie miałem okazji ani odmówić, ani nawet skomentować. Gdybym to ja podglądał ludzi z ukrycia w najlepszym wypadku dostałbym sądowy zakaz zbliżania się do nich na 50 metrów, gdy robi to wujek Sam, jest to dla mojego własnego dobra… Ciekawe jak by to wyglądało gdybym ja tak wziąwszy lupę zajrzał raz Obamie w dupę? Wakacje w Guantanamo Bej murowane! Skandal!
No to ja proszę, żeby płemieł przydał się wreszcie na coś i wymusił na krainie wolności do podglądania przystojnych cudzoziemców wypłatę 100,000,000,000 dolarów amerykańskich odszkodowania za straty moralne. Połowę z tych środków oddam na cele charytatywne (fundusz pomocy blogerom piszącym o wolności na czarnym tle, żółtym tekstem, z trupią czaszką po lewicy) a połowę zapłacę ofiarom Szoach jako zadośćuczynienie za to, że pomagałem Hitlerowi (co zostało udowodnione ponad wszelką wątpliowść przez niemieckich naukowców).

Heil… znaczy Howgh!

Na koniec z dedykacją dla Obamy: http://www.youtube.com/watch?v=HTN6Du3MCgI