Rokokoko będzie spoko…

…piłka leci hen wysoko.

Polska jest najlepsza w grupie,

Zwyciężymy z palcem w dupie.

Hymn ojro wybraliśmy akuratnie, udowadniając tym samym, że demokracja to obciach i dno. Kiedy plebs ma więcej do powiedzenia niż ja, czy Ty, szanowny Mechaniku, dochodzi do tego, że wystarczy być gorącą dziewką ze wsi z tanią przyśpiewką i wygrać wybory. Kwachu też wygrał bo podobał się kobietom i tańczył w rytmie disco polo. Należy przywrócić cenzus majątkowy i liberum veto bo inaczej spełni się proroctwo i za niedługo do władzy dojdą małpy tylko dlatego, że potrafią jeździć na rowerze i żonglować. 


Jeśli o mnie chodzi, uważam, że panie z Cielęciny nie znają się na rzeczy i śpiewają pod publiczkę. Prawda jest taka, że kadra Smuty, jak zwykle da dupy i naszym rodzimym rasistom i antysemitom z programu BBC pozostanie tradycyjna przyśpiewka ‘nic się nie stało’. Tak więc moim zdaniem bardziej pasowałoby zaśpiewać coś w stylu:

‘Tralalala ale siara! Ze stadionu słychać gwizdy, gramy jak ostatnie pi..y’

Ewentualnie wybrać coś o naszym odwiecznym pragnieniu dokopania Niemcom oraz bilansie bramek, z jakim odpadniemy z grupy.


No nic,przynajmniej dzięki ełro będziemy mieć ałtostrady jak w Rzeszy i infrastrukurę sportową w sam raz na zimowe igrzyska. Żeby tylko Kozacy wypuścili w porę panią Ciposzenko, bo wstyd organizować imprezy z krawymi tyranami.


Na Wyspach tymczasem Elżbieta obchodzi jubel, dzięki czemu mam długi łikend i trochę czasu na przemyślenia. Pogoda pod psem, seriale się pokończyły a onet nadal kuleje i zastanawiam się nad przeniesieniem bloga na gugla czy inny żydowski potal, gdzie Mossad zadba, żebym mógł publikować bez przeszkód.


Pan Bóg chyba nie przepada za królową. Po dwóch tygodniach słońca i ciepła, flotylla z Elżbietą przepłynęła w strugach deszczu i przy około 11 stopniach celcjusza. Być może jest to kara za legalizację związków partnerskich i adopcji przez nie dzieci. Może za legalizację aborcji lub znieienie kary śmierci. Ale może Pan Bóg, jak każdy inny wyborca (w końcu wybrał żydów na naród wybrany!), ma krótką pamięć i pokarał królową nie za stare grzechy ale za ostatnie wyczyny jej rządu. Koalicja Torysów i Liberalych Dupokratów to nic innego jak rządy ciamciaramci. Gorzej! Słońce Peru ma przynajmniej usłużnych dziennikarzy (jego wizyty w programie redaktora Lisa ogląda się jak homoseksualną pornografię – nie żebym oglądał, ale tak ją sobie wyobrażam – jeden pan drugiemu panu włazi do tyłka, tyle że geje używają przynajmniej wazeliny). Dziennikarze w Zjednoczonym Królewstwie natomiast lubią naskakiwać na politykówi powtarzać to samo pytanie dopóki nie uzyskają odpowiedzi. Politycy w tutejszych programach wiją się jak robaki na haczyku. I tak w przyżowym ogniu prasyi z powodu totalnego braku osobowości, rządy konserwatywno-liberalne totalnie się pogubiły. 


Oto jakiś czas temu podatnicy przejęli wiekszościowe pakiety akcji w kilku bankach. Laburzyści, będący wtedy u władzy, zwolnili starych, skompromitowanych zarządców i zatrudnili nowych, z zadaniem uzdrowienia sytuacji. Najcięże wyzwanie stanęło przez Stephenem Hesterem, który objął stanowisko prezesa w Królewskim Banku Szkocji. Pan Hester podjął się tego zadania z entuzjazmem i trzeba przyznać, że zyskał sobie szacunek blondyńskiego City. Bank wychodzi na prostą, ale nadal jeszcze notuje straty, które są wynikiem rządów Freda ‘Zgreda’ Goodwina. W każdym razie, żeby nie owijać za długo w bawełne, rada banku uznała, że pan Hester zasłużył na wypłatę premii (nie całej, co prawda, ale części). Na tą wiadomość, Laburzyści podnieśli raban, że to skandal, a pan Kamerun zamiast stanąć w obronie banku, do spraw którego rząd zobowiązał sięnie mieszać bezpośrednio, i przypomnieć laburzystom, że premia zostanie wypłacona zgodnie z warunkami kontraktu, który podpisali ONI sami z panem Hesterem, zaczął ich przebijać w oburzeniu. Skończyło się na tym, że pan Hester wkurzył się, że mu politycy zawadzają w kierowaniu bankiem i zrzekł się premii. Rządy koalicji, zamiast nabrać wody w usta, ogłosiły to swoim sukcesem i nabrawszy wiatru w żagle podjęły otwartą walkę z wynagrodzeniami w radach spółek akcyjnych. Zaczął się festiwal głupich pomysłów. Chłopcy Kameruna i Klega postulowali między innymi żeby prezesi nie mogli zarabiać powyżej n-tej wielokrotności najniższego wynagrodzenia w firmie, albo, żeby prawnie zakazać wypłaty premii, jeśli spółka odnotowuje straty, albo, żeby dodatkowo opodatkować premie. Głupoty tych pomysłów nie trzeba tłumaczyć ale problem Torysów polega na tym, że po drugiej stronie barykady mają socjalistów (tak tak, nowy lider laburzystów z dumą przyznał, że jest socjalistą), a tych naprawdę trudno przebić w idiotycznych postulatach. I tak zaczęła się licytacja, w której Torysi nie mieli szans. W rezultacie, świat biznesu zaczął patrzeć na nich spode łba przypominając, że nikt nikogo na siłę nie trzyma w Wlk. Brytanii i jak to tak wszystkich mierzi, można przenieść spółki do Szwajcarii, Lukseburga czy chociażby na Głernsej lub Dżersej i tam płacić podatki. Tak zrobiło np. WPP,jedna z największych spółek FSTE100 i na razie nie ma zamiaru wrócić na Wyspy. Nie tak dawno Prudential (choć z innych powodów) zaczął się zastanawiać nad przenosinami do Hong Kongu, na co konserwatywny burmistrz Londynu wystosował list, błagając żeby tego nie robili. Firmy, jak ludzie, głosują nogami, a dla koncerów międzynarodowych jest to łatwiejsze niż dla jednostek. Torysi, zorientowawszy się, że nie przebiją Laburzystów w socjaliźmie, a związki zawodowe i tak będą popierać partię pracy, zaczęli odkręcać swoje pomysły, mówiąc, że ‘nie, my niejesteśmy przeciwko biznesowi, my jesteśmy przeciwko wynagrodzeniom za złewyniki’.


Ale mleko się rozlało. Grając na najniższych emocjach plebsu (zazdrości że ktoś zarabia więcej) chcieli ugrać trochę punktów odstarszając tym samym zagranicznych inwestorów i zniechęcając rodzimych przedsiębiorców do zakładania działalności na wyspach. Ostatnio miałem okazję i przywilej biesiadować z prezesem jednej z największych spółek międzynarodowych (nie sam oczywiście, aż tak ważny jeszcze nie jestem) i poruszono własnie ten temat. Prezes powiedział, że nie tylko na Wyspach ale w Europie mają problemy z zatrudnieniem utalentowanych ludzi. Talent ucieka obecnie do Australii, Azji i do obu Ameryk gdzie zarobki rosną szybko, kraje się rozwijają a ludzie widzą możliwości. Europa w tym momencie postrzegana jest jako obszar objęty kryzysem, z wysokimi podatkami, zerowym (lub negatywnym) wzrostem zarobków gdzie jedynym powodem do radości jest posiadanie pracy. Wrogie nastawienie polityków do przedsiębiorczości tylko utwierdza świat zewnętrzny w tym przekonaniu.


Wynagrodzenia to sprawa umowy między właścicielem a pracownikiem i nic poliytkom do tego, kto ile ma zarabiać. Plebs, zamiast zaglądać ludziom do kieszeni, powinien się zastanowić jak samemu zarobić zamiast pobierać zasiłki. W spółkach akcyjnych, akcjonariusze kupują udziały i ponoszą ryzyko utraty swoich inwestycji. Oni decydują czy zwolnić prezesa czy członków komisji wynagrodzeń. Jeśli państwo chce pośrednio wpływać na strategię spółek (bo przysłowiowa większa połowa wynagrodzenia zazwyczaj jest uzależniona od strategicznego postępu firmy) a tym samym na ich los, niech wpierw znacjonalizuje gospodarkę, jak Czawez czy inny Kastro i samo ponosi ryzyko. Jakbyś się czuł, szanowny Pustelniku, gdybyś zainwestował swoje oszczędności, w rozwój firmy, pracował po 48 godzin na dobę, i w momencie, kiedy zacząłeś odnosić sukcesy i wynagradzać sobie wcześniejsze trudy, ktoś zacząłby Ci mówić, że to niemoralne że zarabiasz 100 razy więcej niż babcia klozetowa w twojej firmie, że nie potrzebujesz jachtu i nowego Matiza a twoje dochody powinny wynosić nie więcej niż 5-krotność płacy babci klozetowej. Czy nie lepiej byłoby zostać babcią klozetową i niczego nie ryzykować? Pracować sobie spokojnie od 8 do 16, czy ile tam babcie klozetowe pracują, do emerytury?


Nie uważam sięza człowieka biegłego w piśmie, a szczególnie w Piśmie Świętym, ale jedną z mądrości Pana Boga wytatuowałem sobie na plecach, żeby móc ją czytać co dzień pod prysznicem. Jest to przypowieść o przedsiębiorczości, czyli o tzw. Talentach. Oto rząd jej królewskiej mości, której władza pochodzi przecież od Pana Boga, otwarcie sprzeciwia się tej postawowej nauce. I dlatego, na 60-tą rocznicę rządów Elźbiety Drugiej, Stwórca pokazał monarchini, że nie jest zadowolony z Wielkiej Brytanii Anno Domini 2012.


Najgorsze jest to, że tylko ja to zrozumiałem i że kolejny rząd będzie jeszcze bardziej czerwony niż obecny… Od miesiąca, przed sąsiednim biurowcem aktywiści puszczają międzynarodówkę i nikt do nich nie strzela.


I tym optymistycznym akcentem mam nadzieję że uda mi się opublikować wpis.


Jak zwykle, na koniec muzyczka. A w nastepnym wpisie opowiem jak przebiegł maraton.